Oman #2 – dzień po dniu | Wadi Darbat, Baobab Trees, Mirbat, Kiwi Beach, Bushy Beach

OMAN – dzień drugi

Było nam spieszno do przygody więc nie jedliśmy śniadania w apartamencie. Postanowiliśmy, że zjemy w pierwszym ładnym miejscu czyli przy wodospadzie.

W Omanie należy pamiętać o dwóch rzeczach na drodze, o radarach i o progach zwalniających. I jedne i drugie są wszędzie. Drogi są dobrej jakości, w większości nowe, ronda ogromne a Omańczycy są dobrymi kierowcami.

Podjechaliśmy na parking przy wodospadzie, jednak widok nie był zadowalający dlatego postanowiliśmy wrócić parę metrów  i wjechać szutrową drogą, którą minęliśmy pod górkę.

Darbat waterfall

No i mieliśmy nasze miejsce na śniadanie. Jajecznica na szynce i kawa z kawiarki smakowały wybornie. W trakcie naszego śniadania na górkę wjechały też dwa miejscowe samochody z turystami, czyli dobrze trafiliśmy.

Z tego miejsca lub z parkingu można podejść pod sam wodospad – Darbat waterfall

Wróciliśmy do ronda i pojechaliśmy w lewo, stromą i wąską asfaltową drogą.

Wadi Darbat

Jest tutaj kilka punktów widokowych.

Pierwszy pierwszy punkt widokowy na górną cześć wodospadu Darbat

W mapach google jest to opisane jako „coffe darbat”, może działa to w sezonie czyli w porze monsunu – lipiec, sierpień. Teraz budynek wyglądał na opuszczony.

Parę metrów dalej jest następna zatoczka, przy której można się zatrzymać.

Tutaj możemy podziwiać mini wodospady, prawie jak w Chorwacji.

W tym miejscu można wynająć łódkę i podpłynąć pod wodospad.

Czytałam, że wzdłuż rzeki w porze monsunu ciężko znaleźć miejsce biwakowe. Dla Omańczyków, jest to nie lada atrakcja, gdy wszystkie wzgórza wokoło zrobią się zielone, słońce nie świeci ciągle przez 12 godzin a z nieba pada deszcz.

Pojechaliśmy asfaltową drogą do samego końca, na parking. Rzeka tutaj jest dużo szersza, jest więcej pasących się wielbłądów, kilka dużych drzew a przy rzece miejsca biwakowe.

Chciałabym zobaczyć kiedyś te miejsca w porze monsunu lub zaraz po. Podobno ceny hoteli potrafią zdrożeć kilkakrotnie.

Wróciliśmy do ronda i na główną drogę. Z tego miejsca można podjechać i zobaczyć:

Taqah Castle

Khor Rori – ruiny miasta

My pojechaliśmy 20 kilometrów dalej zobaczyć baobaby.

Ponoć to jedyne miejsce w Omanie czy całej Arabii, gdzie można zobaczyć te drzewa w środowisku naturalnym. Ogółem baobaby rosną we wschodniej Afryce – mi bezsprzecznie kojarzą się zawsze ze słynną Aleją Baobabów na Madagaskarze – następne marzenie podróżnicze. Niestety nie wiem, czy drzewa w Omanie zostały zasadzone celowo przez człowieka, czy też może występował tu niegdyś naturalny baobabowy las?

Z głównej drogi zjeżdżamy zgodnie z drogowskazem, na Baobab Trees, jest tutaj mały parking.

Baobab Trees

Z parkingu są dwie ścieżki – jedna wije się wśród baobabów – niezbyt długa – to kilkanaście drzew.

Druga ścieżka prowadzi w dół do małego wodospadu i zbiornika wodnego.

Mieliśmy z tego miejsca pojechać na punkt widokowy na Jabal Samhan ale niski pułap chmur tego dnia nie zapowiadał dobrej widoczności w górach.

Przed Mirbat zatrzymaliśmy się na krótko przy wydmach – Mirbat Sand Dunes i pojechaliśmy do miasteczka.

Mirbat

Co ma do zaoferowania:

Grób Hioba

Twierdzę – była zamknięta

starą, opuszczoną część miasta, gdzie wzdłuż wąskich uliczek, bez asfaltu, ciągną się zniszczone domy. Niektóre z nich wydają się być zamieszkane, inne stoją bez ścian czy okien. I oprócz kóz nie spotkaliśmy nikogo z mieszkańców tej starej części Mirbatu.

Przy głównej drodze przechodzącej przez miasteczko jest kilka sklepów, restauracja, stacja paliw. W jednym z nich udało się nam nawet kupić przejściówkę do gniazdka – zapomnieliśmy zabrać z Polski a w Omanie wszystkie gniazdka są brytyjskie. W straganie przy drodze kupiliśmy jeszcze ogromniastego arbuza i pojechaliśmy w stronę dzikich plaż.

Kiwi Beach

Kiwi to zatoka z białym piaskiem i czarnymi skałami. Na plaży biwakowało kilka rodzin, dlatego postanowiliśmy pojechać dalej. Myślałam, że uda się nam przejechać szutrem wzdłuż malowniczych zatoczek, jednak drogę zagrodziła nam, prawdopodobnie jednostka wojskowa. Wysokie mury, wieżyczki ciągły się parę ładnych kilometrów.

Bushy Beach

Naszym celem była Bushy Beach, piękna, mała plaża ukryta pośród skał. Piękno tego miejsca tak nam przysłoniło myślenie, że nie zastanawiając się wiele zjechaliśmy na grząski piasek i zostaliśmy tam przez najbliższe 3 godziny. Dobrze, że mieliśmy z Polski poduszkę – podnośnik na spaliny, uratował nas tutaj.

Zjedliśmy obiad

w pięknym miejscu

I pojechaliśmy dalej, jak tylko wygrzebaliśmy się z piasku.

Wybrzeże w tym rejonie jest bardzo górzyste. Droga poprowadzona jest dalej od oceanu i do każdej zatoczki trzeba zjeżdżać.

Próbowaliśmy parę razy ale za każdym razem coś było nie tak. A to zbyt mało miejsca, wiało, może rano przyjadą rybacy, a ocean – przecież w nocy będzie przypływ.

To była nasza pierwsza noc na dziko w Omanie. Byliśmy w niedostępnym górzystym terenie, przez cały dzień spotkaliśmy chyba 2 samochody.

I tak trafiliśmy do „betlejem” jak roboczo nazwaliśmy naszą wiatkę na szczycie góry.

Skąd taka nazwa – bo dała nam schronienie jak tego potrzebowaliśmy. Tak długo wybrzydzaliśmy z miejscem na nocleg, że zapadł zmrok i dalsze poszukiwania nie miały sensu. W Omanie słońce w styczniu zachodzi około 17.30 a po 18.00 jest całkowicie ciemno.

Wiata zbudowana była z desek na szczycie wzgórza, miała dwie, osłonięte od wiatru „izby”, taras widokowy oraz miejsce na ognisko.

Było czysto, nie śmierdziało więc przyjęliśmy „gościnę” i rozłożyliśmy namiot, krzesełka, zapaliliśmy ognisko.

Usiedliśmy na tarasie i z drinkiem w ręce zapatrzyliśmy się w rozgwieżdżone niebo.

I siedzimy tacy zrelaksowani a tu światła samochodu. Pierwsza myśl – przyjechał właściciel. Jednak nie. Odwiedził nas miejscowy rybak z zapytaniem, czy nie chcemy kupić jutro świeżych ryb?

Oczywiście chcieliśmy.

Reszta nocy minęła całkowicie bezproblemowo.

PLAN –  14 dni w Omanie

1. Przylot do Salalah, zakupy i zwiedzanie miasta –  Nocleg w apartamencie Al Mansour Building

2. Salalah, Wadi Darbat, Mirbat, Bushy Beach – Nocleg nad oceanem w wiacie – 16.961771, 54.874731

3.  Khor Sanq (Wadi Al Nakheel), Sharbithat – Nocleg nad oceanem przy miasteczku – 17.936268, 56.250157

4. Pink Lagoon, Ras Madrakah Beach, Sugar Dunes – Nocleg nad oceanem przy wydmach – 20.392693, 57.945688

5. Al Khaluf Cave, Film, Bar al Hikman – Nocleg na mierzei – 20.374550, 58.297487

6. Ras Al Ruways Beach, przejazd przez pustynię – Nocleg na wydmie – 22.136697, 58.769587

7. Bidiyah, Sur, Wadi Tiwi – Nocleg w hotelu – Tiwi Sunrise Motel

8. Fins Beach, Wadi Al Arbeieen Nizwa , – Nocleg w hotelu Tanuf Residency Hotel

9. Nizwa, Wadi Nakhr, Sunset point Jabel Shams – Nocleg nad Wielkim Kanionem – 23.206725, 57.203154

10. Bahla, przejazd drogą 31, Ramlat al Mugshin – Nocleg na pustyni przy oazie – 19.588990, 54.675269

11. Ramlat al Mugshin, Thumrait, Ubar – Nocleg na pustyni –

12. Thumrait, Wadi Dawkah, Fazayah Beach – Nocleg na plaży – 16.834109, 53.714361

13. Mughsail Beach, The Abandoned Ship, Salalah – Nocleg w hotelu – Samahram Tourist Village

14. Salalah, zwiedzanie – Nocleg w hotelu – Samahram Tourist Village

15. Wylot z Salalah

Menu